„Przy stolikach”

Zdawkowe rozmowy i niewielkie zamieszanie daje się zauważyć wyłącznie
w trakcie parzenia kawy czy herbaty. Potem już niewiele mówią. Nawet w trakcie licytacji zamiast słów pokazują sobie tzw. bridge boxy, czyli specjalne karty informujące o sile swojego rozdania. Pojedyncze głosy pojawiają się też w trakcie gry, kiedy rozgrywający podpowiada „dziadkowi” jaką kartą ma zagrać. Ożywione dyskusje rozpoczynają się dopiero po rozegraniu partii.

Tak mniej więcej zachowują się brydżyści, którzy zrzeszeni są w Domu Dziennego Pobytu ”Senior”.

– Początkowo graliśmy w różnych miejscach. W „Seniorze” po raz pierwszy rozłożyliśmy karty w sierpniu 2015 roku mówi Krystyna Baj – Tu spotkaliśmy się

z ciepłym przyjęciem kierownictwa DDP „Senior”. Z jego zrozumieniem
i życzliwością do naszej pasji. Te nasze brydżowe potyczki są odskocznią od codzienności. Jest miło, ciepło i przyjemnie. Czujemy się tu jak w rodzinie – dodaje pani Krystyna, która wspólnie z małżonkiem Marianem, spotyka się ze swymi przyjaciółmi.

Do wspólnej gry zasiadają w każdy czwartek o godzinie 16.00. Najczęściej zagospodarowują dwa, czasami trzy stoliki. W zależności od ilości osób, które zjawią się tego dnia. Stałymi bywalcami są wspomniani Krystyna i Marian Bajowie oraz Czesława Skowrońska, Halina Wanat, Mirosława Wiszowata, Zygmunt Dziudziel, Leszek Grakowicz,Wojciech Karmiński i Bolesław Szkodziński.

– Brydż poznawałem w domu rodzinnym. Samodzielnie pierwszy raz zagrałem mając 14 lat, a tak namiętnie zacząłem grywać podczas studiów. Bywało, że graliśmy przez trzy dni, zmieniając się z kolegami na krótką drzemkę. Pierwsze „zawodowe” kroki stawiałem po przyjeździe do Lubina. Było to w 1969 roku, a graliśmy
w ówczesnym Domu Kultury Zagłębia Miedziowego – wspomina Wojciech Karmiński.

Karty lubią dym. Tak kiedyś mówiono. I pewnie dlatego nad stolikami klubowymi unosiły się kłęby dymów papierosowych. Dzisiejszy brydż polubił jedynie zapach napojów. Stąd pewnie wśród członków senioralnej sekcji zrodził się pomysł gromadzenia własnych środków składkowych, dzięki którym partyjki brydża mogą rozgrywać przy świeżo parzonej kawie czy herbacie. Wielu z nich to wytrawni brydżyści. Niektórzy uczestniczą w imprezach krajowych. Raz w miesiącu,
w poniedziałek, w CK „Muza” odbywają się mistrzostwa Polski w brydżu sportowym. Tego dnia impreza ta rozgrywana jest w wielu miastach w kraju. W tym miesiącu Leszek Grakowicz ze swoim partnerem wywalczył w tej imprezie 6 miejsce tu w naszym okręgu (gratulujemy!).

Nasze czwartkowe „pojedynki” rozgrywamy zgodnie z regulaminem rozgrywek brydża sportowego. Każdorazowo, na zakończenie czwartkowych zmagań podliczamy indywidualnie zdobyte punkty. Ubiegłoroczną klasyfikację zwycięsko zakończył Marian Baj (107 pkt.). Na drugim miejscu uplasował się Zygmunt Dziudziel (89,5 pkt.) a na trzecim Wiesława Skowrońska (83,5 pkt.) – relacjonuje Marian Baj, sędzia brydżowy.

Nasi brydżyści wdzięczni są kierownictwu DDP „Senior”, ale też dr Markowi Małysowi, który z ramienia Polskiego Związku Brydża Sportowego objął opieką brydżystów w wieku 60 plus. Dzięki niej sukcesywnie otrzymują kasety, karty, bridge boxy oraz fachową prasę.

Jeśli ktoś z czytających ten tekst zechciałby odwiedzić DDP „Senior”, a może nawet nauczyć się gry w brydża, to serdecznie zapraszamy. Czwartki – godzina 16.00.

******************

Na zupełnie innych zasadach funkcjonują szachiści. To druga prężnie działająca sekcja sportowa wśród seniorów. Tu co prawda nie ma składek, bo też nie ma czasu czasu na kawę czy herbatę. Tu liczy się czas rozegrania partii. Odwiedzając ich w któryś czwartek nie wiele chcieli opowiadać o swojej pasji. Jak zwykle wpatrzeni w szachownicę rozmyślali nad kolejnymi ruchami rozgrywanej partii.

– Nie wielu nas jest, ale stali bywalcy-szachiści przychodzą systematycznie dwa razy w tygodniu; w poniedziałki i czwartki – wyjaśnia Wilhelm Kasperski, senior rodu królewskiej gry w DDP „Senior”.

Przyglądając się parze szachistów, którzy właśnie rozpoczęli rozgrywanie kolejnej partii próbowałem namówić któregoś z nich na bodaj krótką rozmowę.

– Nie lubię rozmawiać kiedy gram. Całą uwagę skupiam na tym, co dzieje się na szachownicy – wyjaśnia pan Franciszek (nie chciał podawać nazwiska, ale przerwał na chwilę rozgrywanie partii) – Szachy to moja pasja. Gram w nie od niepamiętnych czasów. Tu w tym zeszycie (pokazuje mi dosyć grubą księgę) mam zapisane poszczególne ruchy rozgrywanych partii przez najbardziej znanych szachistów w kraju i na świecie. W wolnych chwilach analizuję je, a później stosuję je w trakcie gry – konkluduje pan Franciszek.

Rozkręcił się mój rozmówca opowiadając i demonstrując na szachownicy to, czego nauczył się przez wiele, wiele lat studiując zawiłości tej królewskiej gry.

Od debiutu, czyli pierwszego ruchu przeciwnika, potrafię określić moje szanse na wygranie partii – dodaje pan Franciszek.

– To jest nasz arcymistrz. Gra szybko i doskonale. Dużo można się od niego nauczyć. Jeśli ktokolwiek miałby na to ochotę to również serdecznie zapraszamy – powiedział Wilhelm Kasperski, który właśnie po raz kolejny musiał uznać wyższość swojego przeciwnika.

Andrzej Lech